Przejdź do treści

Wewnętrzny oszust.

wewnętrzny-oszust

Słowo przedwstępne.

Początkowo ten tekst miał  mieć tytuł: „Syndrom oszusta”. Nawet dobrze mi to brzmiało. Naukowo. To teraz bardzo na czasie-naukowić. Pomyślałem- ponaukowię i ja. Nie jestem niestety najpłodniejszym pisarzem, więc trochę mi schodzi. Zbieram materiały, patrzę, czytam. Czytając, doznałem dojmującego poczucia wkurzenia. Spowodowane ono  było uświadomieniem sobie (mnie) ogromu specjalistycznych sformułowań, które wypełniają przestrzeń. Stosujemy je (te sformułowania) w zwykłych  rozmowach i w rozmowach niezwykłych. 

W czasie przyjmowania do dom-REHAB nowego mieszkańca słyszę od niespełna kilkunastoletniej osoby:  

– Miałam w domu deprywację opieki.

– Doznałam deprywacji emocjonalnej.

– Często prokrastynuję.

Na całe szczęście znam te terminy. Głupio byłoby kiwać ze zrozumieniem głową, a pod stołem sprawdzać w Google. No i pewnie sam przyłożyłem rękę do tego wypełniania przestrzeni maksymalnie, naukowo brzmiącymi tekstami,  gdyż także dałem się złapać w tę pułapkę. W  samym używaniu takich określeń to chyba nic złego nie ma, problem w tym, że ich naukowość utrudnia mi (Tobie) uwewnętrznianie. Widzę to bardzo wyraźnie  w relacji na pierwszej linii, w dom-REHAB. Głowy napakowane po brzegi, definicjami, terminologią, metodami,  książkami-poradnikami i… Kolejna terapia. Myślę, że to nasz problem społeczny. W czasach zalewu informacji, łatwego dostępu do informacji, nie  robimy z niej użytku. Gromadzimy, układamy  gdzieś w  czeluściach notatników, dysków,   chmur i nic. 

A zatem nie będzie o syndromie oszusta, będzie po prostu o wewnętrznym oszuście. Nie o jakimś  oszuście, będzie  o oszuście moim, osobistym, znanym mi od  wielu lat. Będzie po to, żeby sobie  z nim radzić, kneblować,  nie wierzyć, innemu głosowi wierzyć. Jakiś  wewnętrzny monolog konstruktywny utworzyć, który wypełni głowę mą. Postaram się nie naukowo. Po ludzku. O tym głosie będzie, który słyszę od domu rodzinnego. O pomocniku krytyka wewnętrznego.

Wiesz, kim on jest?

To oszust.

W wielu miejscach już dawno opisane jest to zjawisko. Jednak nie chodzi mi o te opisy wielokrotne, lecz o moje doświadczenie. Czy mowa tu o tak zwanych czasach minionych moich doświadczeń? Chciałbym móc powiedzieć: tak. Często myślę, czy jako ekspert to ja powinienem mieć te wszystkie zespoły, syndromy, mechanizmy, skłonności, schematy ogarnięte już, czy mogę je jeszcze przeżywać/doświadczać ich? Czy należałoby być wzorem  cnót wszelakich? Czy  skuteczność w pracy terapeutycznej wynika z doskonałych działań mych, w zalążku rozbijających  każdy, najdrobniejszy nawet fajans emocjonalny? Czy ja-terapeuta mogę być smutny, bez entuzjazmu? A może uśmiechem  powinienem zarażać świat i myśleniem  pozytywnym? Może i tak,  ale ja jestem „prostym magistrem” i żywym człowiekiem. Tylko człowiekiem.

Właściwie to nie bardzo pamiętam, kiedy  po  raz pierwszy się z nim spotkałem. Nie kojarzę okoliczności. Prawdopodobnie wtedy nawet tego nie zauważyłem. Możliwe też, że zrobiłem z tego spotkania coś, co nawet uznałem za wartościowe. Może nawet cnotliwe.

– Nie pysznij się -pomyślałem  może?

Mogło tak być. Przecież tak wiele głosów pojawiało wówczas się w mojej głowie. Im bardziej ich nie chciałem, tym bardziej były. Były głośne i namolne. Ten skuteczny oszust chętnie skorzystał z takiej okazji.

Słowo po-wstępne.

Wewnętrzne walki i psychologiczne mechanizmy, czyli trochę po naukowemu i po ludzku  ciut.

Okazuje się, że mój wewnętrzny oszust ma swoje korzenie w psychologii jednostki i wynika z moich wewnętrznych przekonań o własnej wartości. Bardzo często przekonań obniżających to poczucie.

-Tego  akurat  jestem   pewien, wszakże znam  tego  jegomościa. Wiele moich osiągnięć padło  jego  ofiarą i pada nadal. Mimo  różnorodnych umiejętności i metod mych.

Badania psychologiczne sugerują, że przyczynami powstawania skłonności oszukańczych wewnątrz mnie mogą być różne czynniki, w tym wysokie oczekiwania w dzieciństwie, krytyka ze strony rodziny czy brak uznania za osiągnięcia. Te doświadczenia mogą prowadzić do utrwalenia przekonania, że moje osiągnięcia są przypadkowe lub, że nie jestem wystarczająco kompetentny.

-Wysokie oczekiwania to chyba u  mnie nie, raczej gadanie: „a  po co ci to?”,  „daj  spokój, nie dasz rady?”,  „siedź w kącie, a znajdą  cię”

Cechy rozpoznawcze oszusta.

Jestem przekonany, że zrozumienie tych cech jest kluczowe dla jego identyfikacji i radzenia sobie z nim. Oto kilka z  nich:

  1. Sabotażysta: We mnie to chyba funkcjonuje cały oddział małej dywersji. Tak często kwestionuję, poddaję w wątpliwość swoje umiejętności i zasługi. Mam podejrzenia co do tego, czy moje osiągnięcia są wynikiem moich wysiłków, czy też po prostu czystego przypadku.

Dr Valerie Young, uznana ekspertka w dziedzinie syndromu oszusta (bo Pani Valerie jest naukowcem,   zatem nazywa gościa naukowo) w jednej ze swoich publikacji, powiedziała ponoć:

„Osoby dotknięte syndromem oszusta mają wewnętrzną potrzebę uzyskania pewności, że są wystarczająco kompetentne i inteligentne. Niemniej, pomimo oczywistych dowodów na ich sukces, wciąż są przekonane, że zrobiono im jakąś przysługę lub że odnieśli sukces przez przypadek” (Young, 2011).

  1. Strach przed odkryciem: Często żyję w ciągłym strachu przed tym, że inni odkryją, że jestem oszustem. Myślę,  jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu. I tu absolutnie mi to pasuje. Przy okazji, ciekawi mnie jak wielu z was,  czytelników tego bloga ma  podobnie?
  2. Perfekcjonizm: Mam tendencję do dążenia do perfekcjonizacji moich działań. Lubię takie zabawy słowem. Dążenie do perfekcji jest dobrym działaniem w mojej ocenie. Dopiero spatologizowanie tego dążenia otumania. Niezależnie od tego, jak wiele sukcesów osiągnąłem, zawsze mogę znaleźć coś, co nie spełnia moich wysokich oczekiwań. Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. To niesie ze  sobą nieustające poczucie rozczarowania i poziom frustracji rośnie.
Wypisałem tutaj trzy cechy rozpoznawczo-zapoznawcze. Jestem pewien, że jest ich więcej. Poza tym piszę tutaj o moim oszuście. Prawdopodobnie ile ludzi, tylu oszustów. Tam na dole jest okienko do zamieszczania komentarzy. Możesz opisać swoje objawy, swojego oszusta. Może to być doskonały materiał badawczy. Gdyby Ci się chciało to zrobić, dziękuję.

No i pięknie, ale co z tego wynika?

Skutki działania oszusta

No to coś już o nim wiemy. To znaczy, ja wiem, ale czy Ty wiesz? Wewnętrzny oszust niesie ze sobą wiele negatywnych skutków dla samopoczucia i funkcjonowania oszukiwanego.

  1. Po pierwsze: stres. Ciągłe wątpliwości i lęk, które podążają tuż  za oszukiwanym, powodują napięcie wewnętrzne. Gromadząc stres, generuję zaburzenia lękowe. „Mówi się, że my wybieramy stres, stres wybiera za nas choroby”. O samym stresie napiszę kiedyś więcej, bo warto moim zdaniem zajrzeć do tego „worka”.
  2. Po drugie: brak satysfakcji. Tu problem jest z cieszeniem się. Takim w ogóle. Zwyczajnym cieszeniem się, radowaniem, śmianiem. Pomimo zewnętrznego uznania i dowodów na moje kompetencje, nadal odczuwam wewnętrzny niepokój i niezadowolenie z siebie.
  3. Po trzecie: unikanie wyzwań. W obawie przed potencjalnym niepowodzeniem często unikam nowych wyzwań i możliwości rozwoju. No tu akurat nie jest mój lęk, ja lubię nowe wyzwania. Może to wynikać z długo trwającej już, bądź co bądź, drogi zdrowienia. Jednak jest prawdopodobne, że bałem się, że nie sprostam oczekiwaniom i że wszystko się „rypnie”. Ale jeśli profesor Neeru Narang tak uważa…
  4. Po czwarte: Izolacja społeczna. Często myślę, że jeśli ludzie wiedzieliby o mnie prawdę, to nie chcieliby mieć ze mną do czynienia. Znów powołam się na mądrzejszych od siebie. Profesor Kevin Cokley, ekspert w dziedzinie syndromu oszusta (gdyż jak pisałem na wstępnie, miał to być artykuł o tym syndromie. No i właściwie jest), podkreśla, że:

    „często osoby z syndromem oszusta izolują się społecznie, ponieważ obawiają się odkrycia swojego oszustwa. Unikają kontaktów społecznych i unikają okazji, które mogłyby doprowadzić do odkrycia ich rzekomego oszustwa” (Cokley, 2020).

Było o tym „co z tego wynika”, a teraz...

Czas na strategie radzenia sobie z oszustem, czyli jak z tym żyć? I znów będzie wyliczanka, a zatem:
  1. Po pierwsze: świadomość. Mądre poradniki zalecają: „Kluczowe jest zwracanie uwagi na własne osiągnięcia i zasługi. Ważne jest, aby doceniać swoje sukcesy i zdolności, nawet jeśli wewnętrzne wątpliwości próbują nas przekonać, że nie zasługujemy na to”. Tylko nie mówią jak  to zrobić. Ja dotykam drzew. Mam w sadzie  dom-REHAB stare drzewa owocowe. Kiedy oszust we mnie się rozpędza nadmiernie, chodzę i dotykam je. Te drzewa tych. I to mi dobrze robi. Dotykam trawy i kamieni i ścian domu. I wtedy myślę; „tak,  jam to uczynił”. I czuję spokój.
  2. Po drugie: akceptacja siebie. I znów poradniki mówią: „Ważne jest, aby zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy, ze wszystkimi naszymi wadami i niedoskonałościami. Nie musimy być perfekcyjni, aby być kompetentnymi i wartościowymi”. I znów nie mówią jak? Mnie pomaga monolog wewnętrzny i odkryte w nim słowa: „jestem wystarczająco dobry”,  „jestem właściwy”. Czasem modlitwa o  akceptację   życia i siebie w życiu. Modlitwa nie musi  być zanurzona w żadnej religii, żeby była modlitwą. Ja nie jestem religijny.
  3. Po trzecie: szukaj wsparcia. Nie zapominaj o wartości rodziny i bliskich. Mów o uczuciach. Nie znasz ich? Kup Dziennik Uczuć i się ucz. Dziel się swoimi uczuciami i obawami z zaufanymi przyjaciółmi i rodziną. Często okaże się, że inni także mają podobne doświadczenia i będą w stanie ci pomóc i Cię wesprzeć.
  4. Po czwarte: rozwijaj pasje.  To nie musi być coś na  miarę wspinaczki na K2. Być może Twoja K2 jest dużo bliżej, tuż pod  nogami. Dlatego nie widzisz. Za blisko. Cofnij się ze dwa kroki i spójrz znowu. Dotknij ziemi, bądź uziemiony. Zbieraj znaczki, rysuj, pisz, podglądaj przyrodę, uprawiaj ogródek. Trenuj trudną  sztukę odpoczywania. Wewnętrzny oszust jest bardzo rozwinięty u wszystkich, którzy działają. Odpoczywaj.

Podsumowanie, lecz nie jestem pewien czy będzie wesołe.

A może nie musi być wesoło?
Jasne, że nie musi. Chodzi o to, żeby było prawdziwie. Cel tego tekstu pojawił się wraz z jego pisaniem. Oczywiście główny to oszukańcze metody wewnętrznych głosów. To ważne jest moim zdaniem nie tylko dlatego, że są one (te głosy) szkodliwe same w sobie, ale także dlatego, że wzmacniają presje społeczne. Presje osiągnięć, czasu, wyglądu, posiadania, zdrowia, zadowolenia,  presje oceny. 
Ja też mam presje wewnętrzne. Jak widać w powyższym tekście,  oszustów także. Namawiam jednak do zaprzęgnięcia tych wszystkich „słabości” do pracy. Jak już pozbierasz te różne informacje, to zrób coś z nimi. Nie układaj na  półkach albo układaj i rób. Wyciągaj wnioski, układaj plany naprawcze, szukaj rozwiązań. Samo gromadzenie powoduje nadmiary. A skoro tutaj zawędrowałeś, to znaczy, że Twoim przekleństwem jest nadmiarowość. Nie musi być od razu super, powoli. Jeden dzień na raz, jedna rzecz na raz. Dasz radę.
Dodaj komentarz, zapisz się do newslettera. 
Znajdź mnie na Patronite.pl 
Myślę, że razem coś poradzimy.
 
Pozdrawiam Robert Banasiewicz.

18 komentarzy do “Wewnętrzny oszust.”

  1. Dzięki Robert za ten tekst. Dzięki, że Twoim językiem, że nie naukowo. Ja naukowo nie lubię. Zbyt głowić się muszę, a tak to wpada od razu do serducha. No i dobrze wiedzieć, że wiele, wielu z nas tak ma, no tego swojego oszusta.

    1. Robert Banasiewicz

      Cieszę się że Ci się podoba. Ja ciągle słyszę ten głos i ciągle wynajduję różne sposoby radzenia sobie z nim. #jestesosom 🐝🐝🐝

  2. Mój oszust zabiera mi radość z ukończenia dzieła (każdego) w myśl zasady: “ no skoro ja mogłam, to to musi być łatwizna. Nic takiego, naprawde. Co tu świętować?” Wynika to z krytycznych uwag z zewnàtrz, które niestety zaadoptowałam. Uwierzyłam światu zewnętrznemu, uciszyłam siebie.

    Na szczęście to się mocno zmienia teraz.

    Ps. Świetny tekst. S King powiedział: “ Żeby pisać trzeba pisać”.

    1. Robert Banasiewicz

      Dziękuję Kachna 💐💐💐Mam podobnie gdy dzwonią do mnie ludzie. „Jeśli do mnie to znaczy że już wszędzie im odmówili”. Ehhhhhh nie można się poddawać. #jestesosom 🐝🐝🐝

  3. Dziękuję Robert. Z moim oszustem ciągle toczę walkę i był moment takiego przekonania, że to moje zmienianie i zdrowienie, to jakoś niewidoczne, nie działa, albo w ogóle, że źle coś robię. Dlaczego? Bo nie mam na koncie wygranej z oszustem. Objawia się on różnie i w różnych momentach. Ważne dla mnie, że potrafię go zobaczyć, nawet jeśli z opóźnieniem, ale myślałam, że dopóki jest, dopóki go nie unicestwię, to nie mam szans. A on po prostu sobie jest …. a ja mogę sobie z nim radzić.

  4. Tak Asiu. Dla mnie tez to jest ważne. To wszechobecne przełomie wynikało z porównywania się z innymi. Im jakoś lepiej to idzie, oni jakoś w ogóle są lepsi. Dziś ważne jestem dla mnie to, że mogę ze sobą żyć i ze wszystkim co do mnie należy. To ważne. #jestesosom 🐝🐝🐝

    1. Robert Banasiewicz

      Właśnie o to chodzi. To ten sam typ. Ja to przypadkiem, mnie się udało jakimś cudem. Oni to są kimś. Gdybym miał to coś, coś, co jeszcze nie wiem co ale gdybym miał. To wtedy tak. Ale nie mam, to musi być fart.
      Pozdrawiam serdecznie.
      #jestesosom, #jestemosom

    2. Oszust jest przyspawany do mnie od lat. Teraz zmaterializowałeś go. I super jest (chyba) mi. Ale jak dalej zdrowieć?

      1. Robert Banasiewicz

        Cześć Aniu. Jak? Pytać, opowiadać. Grupa Połączeni to skarbnica wiedzy i doświadczenia. Jestem pewien, że znajdziesz odpowiedzi. Bądź zdrowa.

    3. Czytam i czytam, – dla mnie to nieznany temat.. Aczkolwiek mialam w pewnym okresie tego dziada w szczytowej formie.
      Teraz wiem więcej, dzięki, – i uświadomiona nie dam się zapędzić w taki kanał

    4. Znaczy, że wiesz, z czym to się je. Pozdrawiam Ciebie Dorotko serdecznie. Bardzo dziękuje za komentarz. Odkąd one są pod wpisami, wiem, że nie piszę w kosmos.
      #jestesosom, #jestemosom, #badzosom

    5. Czytając początek, nic a nic do mnie nie pasowało…Ale skutki oszusta już tak….Chyba oszust się rozpanoszył u mnie bardzo…

    6. Witaj Aldi. Tak Posługuje się wyparciem, zaprzeczeniem ten oszust. Warto wiedzieć, że jest. Tylko wtedy mogę coś zrobić. Bardzo dziękuje za komentarz. #jetsesosom

      1. Robert Banasiewicz

        Tak. Dziękuję za komentarz. W różny sposób odbieram sobie pogodę ducha. Ale są także różne sposoby odzyskiwania jej. Bądź zdrowa.
        #jestesosom

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Zapisz się do newslettera

    Zostawiając swój adres e-mail, na bieżąco otrzymujesz wszystkie nowości, które pojawią się na naszej stronie.

    dom-REHAB Robert Banasiewicz © 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Polityka prywatności. Realizacja: Michał Ziółkowski.