Przejdź do treści

I co po terapii?

I co po terapii? strach 2

A zatem terapia.

Ludzie boją się terapii. To zrozumiałe. Zmiana zawsze budzi lęk…przed zmianą.  Ambiwalencja  (takie trudne słowo) jest wpisana w ten proces. W jednej  chwili chcę i nie chcę. Sytuacja jak  u dentysty:  Uff, jestem już w gabinecie, specjalista naprawia mi górną i dolną półkę, ja spocony, przelękniony, ale naprawiony wrócę do życia. Może wrócę :).

W terapii i po terapii jest jednak trochę inaczej, nie da się powiedzieć: „koniec leczenia, nara…”. Czym bliżej wyjścia, zaczynam zadawać sobie pytanie, co mam teraz dalej w życiu robić? Bo zrozumiałem, dokąd sam siebie w życiu zaprowadziłem. Już wiem, że sam sobie nie mogę tak do końca zaufać. Załapałem w końcu, że sam siebie przecież okłamywałem najbardziej. To jak teraz żyć? 

Karą dla kłamcy nie jest to, że ludzie mu nie ufają.  Najgorsze jest to, że on sam już nigdy  nikomu nie zaufa. To ponoć powiedział jakiś słynny pisarz czy coś. * i

Terapia w dom-REHAB.

 No i zobacz, kiedy pojawiłeś się w dom-REHAB, przywiózł cię ktoś z Twojej rodziny: mama, siostra, żona, mąż może dziecko myślałeś, że w końcu wyjdziesz na prostą, odzyskasz możliwość kontroli nad życiem.

A tu skucha. Kończysz terapię i odkrywasz, że o samodzielnej kontroli możesz zapomnieć. Znów tysiące wątpliwości w głowie: jak ja mam żyć? Od czego zacząć? Masz  wybór. Teraz na reszcie masz wybór. Poważnie. Albo zaczniesz biadolić i straszyć sam siebie, pozbawiając się nadziei, albo zaufasz innym ludziom i Sile Wyższej. Możesz być załamany i kopać pod sobą dołek, albo uwierz mi, możesz być pełen radości, nadziei, bo w końcu możesz zacząć, do jasnej Anielki (tu Arkadiusz zaklął siarczyście), od nowa.

Rozmowa o życiu i refleksji garść.

Pamiętam, jak rozmawiałem z jednym mieszkańcem dom-REHAB, który przyszedł ze swoim smutkiem, opowiadając, że nie ma do czego wracać, nie ma już żadnych kontaktów ze starymi kumplami, bliskie relacje się rozpadły. Owszem można i trzeba nad tym zapłakać, co nawet zrobiliśmy, ale doszliśmy w końcu do wniosku, że można na to popatrzeć jak okazję do Nowego Życia. Żeby wyjść ku Nowemu, ku  Nowej Nadziei.

Okazuje się, że gdy rozstaję się w smutku i w żałobie z moimi  demonami i różnymi sposobami  zabijania siebie, pozostaje pustynia moralna. Pustynny  krajobraz w systemie wartości. Pół biedy, gdy kiedyś zostało tam stworzone cokolwiek. Cała bieda, gdy  nigdy  nie prowadzono prac, by zbudować choćby zalążek moralności, etyki, przyzwoitości, empatii…

Pora na budowanie świata wartości, bo wyjałowiłeś się z nich. Uzależnienie okazuje się, że  wyjaławia nie jedynie z witamin i elektrolitów, ale też wyjaławia z moralności i duchowości (jeśli miałeś oczywiście ten, wyżej wymieniony kręgosłup wartości i moralności, może był zbudowany na opiniach kumpli o życiu, treściach z Netflixa i HBO).

No i po terapii.

Po terapii jesteś reżyserem.  Właściwie,  to możesz być  reżyserem. Niestety nie wiadomo czy podejmiesz się tego zadania. Gdyż trzeba rozpocząć projekt: „TY”. Ten projekt należy oprzeć na zaufaniu czemuś innemu niż TWOJA GŁOWA. Bo jeśli zaufasz tylko sobie, znów najpewniej wylądujesz w tych samych problemach, tylko okoliczności i ludzie będą inni. Natomiast jeśli zaufasz innym, dołączysz  do tych, którzy zdrowieją i zbudujesz z nimi relację, więź, to wtedy nadejdą zmiany, a nie pozory zmian. Idź na grupę np. AA, posłuchaj, co ci ludzie mówią. Tam czerp wartości, tylko proszę, nic nie kombinuj i nie próbuj ich zmieniać, to grupa ma zmienić Ciebie. Gdy już na reszcie dotrzesz na swój mityng, nie zmieniaj ich wartości i moralności, zauważ w końcu, że nie jesteś od tego, nie jesteś Bogiem. Zauważ, że już od dziesięcioleci istnieją grupy, zdrowiejący ludzie i to na całym świecie. Zacznij w końcu słuchać, a wtedy duchowość, wartości będziesz mógł zainstalować w swoim sercu. Grupa da ci tyle, że nawet nie jesteś tego przewidzieć, ani sobie wyobrazić. Nie spróbujesz, nie zaufasz, nie doświadczysz. Zastanów się: jak często bałeś się swoich wyobrażeń, które i tak się w większości nie spełnią? Masz jakieś przekonania, które sam sobie wymyśliłeś i one też mogą cię mocno straszyć, bo na ich podstawie rozkminiasz i wytwarzasz lęki, strachy… Zaufaj ludziom, którzy zdrowieją od wielu lat.

Boisz się, że musisz wymyślić sam?

Nie musisz. Jeśli masz problem z wyborem wartości, zasad popatrz na innych, poobserwuj, nie wymyślaj znów sam. Weź i w końcu zastosuj to, co działa i jest sprawdzone w życiu ludzi zdrowiejących. Zobacz, jak spełniają się oni w nowych dla nich rolach partnerów, mężów, żon, rodziców, w rolach mężczyzny, kobiet, synów, córek, babć, dziadków, pracowników, pracodawców itd.

To co? Zaufasz nam? My już idziemy w trzeźwości i jakoś ogarniamy. Dawaj, idziemy!

Arkadiusz Jurgiełajtis.

Moje trzy grosze znów.

Bardzo lubię czytać teksty Arkadiusza. Są pełne emocji i zaangażowania. No bo jak mogłoby być inaczej, skoro  On  sam jest po  prostu takim człowiekiem? Od jakiegoś czasu współpracujemy w dom-REHAB i ta współpraca ciągle  się rozwija  i  wzmacnia. Z przyjemnością obserwuję efekty pracy Arka w grupie terapeutycznej w  dom-REHAB. Pisanie artykułów na bloga to dla niego nowa aktywność. Trochę go do tego przymusiłem, ale jak widać, całkiem dobrze sobie z tym radzi. 

Zachęcam do czytania i  komentowania treści bloga. To pomoże w ich rozwijaniu. 

Możesz także dodać swój adres e-mail do Newslettera, żeby nie  przeoczyć żadnego wpisu. W czasach  współczesnych, w ogromie pojawiających się treści, jest  to bardzo łatwe.

6 komentarzy do “I co po terapii?”

  1. Artykuł fajny (przyjemny w odbiorze) i màdry. Zawiera wskazówki, które po 100 razy powtarzane pewnego dnia mogà ułatwić zdrowienie, poranki, dni dłuższe i krótsze, spokojne trwanie, przechodzenie przez kryzysy i życie. Tworzenie ładnego człowieka- nie lada zadanie.
    Dużo takich publikacji potrzeba.
    Bo od serca. I dla człowieka.
    Dziękuję.

  2. To ważny temat i dobry wpis. Arek zaznaczył wyraźnie samo sedno tego, co po terapii. Czyli należy szukać wspólnoty z ludźmi, którzy mają podobnie, którzy zdrowieją, dają przykład i są drogowskazem. Pomimo początkowego sceptycyzmu okazuje się, że to wszystko funkcjonuje i jest ogromnym wsparciem. Bliskie otoczenie, rodzina, nawet bardzo wspierająca nie da tego, co daje grupa AA czy NA.

  3. Rozumiem, że to wszystko omawiacie też na terapii. Myślę, po sobie też , że wiele osób jak już zdecyduje się na terapię, to uważa, że ta jednorazowa terapia załatwi problem… A tu są jeszcze te 'schody’ i nowe bariery do pokonania.. Nie ma lekko, dlatego uważam, że ta profilaktyka jest bardzo ważna, bo później jest duuuuużo trudniej

  4. Najważniejsze jest to, żeby zajmować się tym, czym doprowadziłem moje życie do kryzysu. Często i wielu o tym zapomina. Zajmują się sprawami pobocznymi. A przeciwnik nie śpi. Jest przewidywalny, ale nie śpi. Dziękuję za komentarz. Bądź zdrowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zapisz się do newslettera

Zostawiając swój adres e-mail, na bieżąco otrzymujesz wszystkie nowości, które pojawią się na naszej stronie.

dom-REHAB Robert Banasiewicz © 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Polityka prywatności. Realizacja: Michał Ziółkowski.